Profil użytkownika Aquilla

Aquilla napisał(a) o: Aquilla
Człowiek z przeszłością (1947)

Jak ktoś Was spyta, co to jest Noir, to możecie pokazywać mu ten film. Zawiera chyba wszystkie elementy gatunku - zagubionego bohatera, najprawdopodobniej kuzyna Sama Spade'a i Phillipa Marlowe'a, femme fatale, śledztwo, mnóstwo trupów, światłocień, tragizm... Nie podobało mi się tylko zakończenie, ale chyba nie mogło być inne. Swoją drogą - rozumiem doskonale, czemu Mitchum grał jakieś 25 lat później Marlowe'a - ten facet jest do tej roli stworzony.

Aquilla napisał(a) o: Aquilla
Sklep za rogiem (1940)

Słodki, uroczy, ciepły film z barwnymi postaciami. Idealny na poprawę nastroju. Cieszy mnie to tym bardziej, że z taką fabułą bardzo łatwo mógłby się przeistoczyć w głupawą komedię omyłek.

Aquilla napisał(a) o: Aquilla
Mroczne przejście (1947)

Nie wiem co powiedzieć o tym filmie (taaa - wiem - to po co piszesz recenzję głupia babo :D ). Ma bardzo ładny klimat, świetne aktorstwo, kilka kapitalnych pomysłów i fabułę, którą chyba pisał ktoś pod gazem. Serio - scenarzysta (i facet od dialogów) chyba próbował zmierzyć się na promile z głównym aktorem, zanim zabrał się do roboty - takich luk i momentami takich słabych tekstów to już dawno nie spotkałam w starym kinie. Do tego słaby montaż, co chwila było widać drobne błędy w stylu źle ustawionych aktorów. Straaasznie mi szkoda, bo początek był bardzo obiecujący, Bacall pięknie trzymała film praktycznie sama przez pierwsze pół godziny, a Bogart pokazał, że da sobie radę na planie, nawet jak mu się zabandażuje całą głowę i zabroni gadać (bardzo ładna gra oczami, muszę pochwalić). W ogóle dziwna sprawa - facet mi wyrasta na jednego z moich ulubionych aktorów, a po 8 filmach, jakie widziałam, przy 4 kręcę nosem...

Aquilla napisał(a) o: Aquilla
Koralowa wyspa (1948)

Przyjemny noir. Ciekawa rola Bogarta, który w tym filmie gra człowieka autentycznie przestraszonego i próbującego uspokoić sytuację. Mój główny problem polega na tym, że nie przepadam za Robinsonem, a to był jego film. I owszem, zagrał świetnie, ale ja go po prostu jakoś nie lubię :)

Aquilla napisał(a) o: Aquilla
Rzymskie wakacje (1953)

W dzisiejszych czasach film oparłby się na gagach o niedopasowaniu księżniczki do życia. "Hihihi, nie wiem, po co są pieniądze". Hihihi, nie umiem się sama ubrać". Nie cierpię takiego humoru i chcę oficjalnie oświadczyć: Dzięki wam lata 40-50 za to, że w tych czasach w komediach używało się ironii i inteligentnych tekstów. I że nie wciskało się wszędzie kiczowatych happy endów.

Aquilla napisał(a) o: Aquilla
Wielki sen (1946)

Zacznijmy od stwierdzenia.Ten film ma poważny problem z fabułą.Nie zapamiętasz kilku nazwisk i masz 100% pewności, że za chwilę się pogubisz i raczej nie odnajdziesz do końca seansu. Ale ja mam to w nosie-czytałam książkę :D . Wszystko inne jest genialne. Postaci są świetne, zarówno główne jak i poboczne. Dialogi to poezja-cynizmem można wiadra napełniać. Uwielbiam to, że użyli większości dobrych haseł Marlowa z książki, wypowiadane brzmią jeszcze lepiej, niż na papierze. Z drugiej strony teksty z dopisanych scen są równie dobre, a czasem i lepsze (zresztą, scenariusz im pisał Noblista...). Mogłabym się czepiać paru scen, gdzie zmienili trochę książkowy charakter Marlowa, ale nie będę, bo to świetne scenki. Zakończenia też można się czepić, ale bądźmy realistami, mieli nad sobą Kodeks Haysa-oryginał z książki by nie przeszedł.Jedna-dwie sceny zerżnięte z książki podsumowujące śledztwo i mielibyśmy arcydzieło noiru.A tak mamy jeden z lepszych kryminałków, którego każdą minutę uwielbiam.

Aquilla napisał(a) o: Aquilla
Osławiona (1946)

Bardzo dobry szpiegowski noir. Po prostu. Bergman z Grantem czynią prąd na ekranie, ich uczucie jest wiarygodne (a o to przy takich założeniach fabularnych dość trudno). Miło zobaczyć dla odmiany, że to kobieta jest tą niegrzeczną i z problemami w związku. Intryga szpiegowska jest, jest poprawna, ale bądźmy szczerzy, nie o nią w tym filmie chodzi. Końcówka... Alfred, chylę kapelusza, to było cholernie ryzykowne i mogło położyć całkowicie cały film. Ale nie położyło i mamy tu idealny przekrój przez uczucia widza: "Co on wyprawia?", "O nie....", "Nie zrobią tego...", "o kurka, chyba to robią", "Ale JAKIM sposobem to wyszło". Piękna sprawa.

Aquilla napisał(a) o: Aquilla
Podejrzenie (1941)

Potwornie źle obsadzony Grant. Potwornie. Kompletnie nie pasował mi do postaci. Grant jest inteligentnym cynikiem, albo szlachetnym w głębi duszy amantem, ewentualnie bohaterskim szpiegiem, ale nie takim typem (nie chce spoilerować). Ja wiem, że nie powinno się tak szufladkować twarzy, ale jeśli ktoś całe życie gra określone role, to ciężko mu wiarygodnie przeskoczyć do innej. Niektórym się to udaje Grantowi nie. Zresztą sam Alfred był na siebie wściekły za taką obsadę, a już rok później wziął Cary'ego do Osławionej, w której spisał się świetnie. Zresztą nie musicie słuchać moich opinii o Hitchcocku, to ja jestem tą dziwaczką, która dała Ptakom piątkę :D

Aquilla napisał(a) o: Aquilla
Mieć i nie mieć (1944)

(spoilery) Czemu ten film ma na imdb średnią 8. Serio. Czego ja tu nie dostrzegam? Duet Bogart-Bacall jest wybitny, ale to naprawdę wystarczyło, żeby tak wywindować ocenę? Fabuła brzmi jak "hej, zróbmy Casablancę, ale bez tragicznych postaci i z happy endem". Czyli mamy dwie Ilsy, żeby każdy mógł dostać po jednej. Niektóre sceny były wręcz bezczelne - bohaterka czeka na Harry'ego w ciemnym pokoju, żeby błagać go o pomoc dla męża. Musiałam sprawdzić, czy dobry film leci. Do tego pianista "ja wcale nie nazywam się Sam", naziści bardziej irytujący niż straszni i Eddie. Scenarzysta dał Bogartowi pomocnika w postaci klasycznego wiecznie spitego staruszka z westernów o mentalności Timona i Pumby. Ja pasuję. Ten film ma kilka scen genialnych - wszystkie w pokoju Harry'ego, wszystkie z duetem Bogart-Bacall (scena zazdrości Slim - bezcenne). I dla tych chwil daję 7, zamiast 5. Ale moim zdaniem w tym przypadku więcej ciekawych rzeczy działo się poza planem, niż na nim.

Aquilla napisał(a) o: Aquilla
Mroczne cienie (2012)

Dwa największe plusy filmu - muzyka i mały występik Chritophera Lee. Poza tym słaby bohater, którego za wszelką cenę mamy lubić (nawet jeśli zabił kilkanaście osób), bo jest taki biedny i pokrzywdzony. Nie wiem, czy tylko ja mam wrażenie, że duuuuuuuużo ciekawszy byłby film o dzieciakach Collinsów (w kontekście końcówki historii)? Koniec sugeruje ciąg dalszy, ale po ogólnych ocenach filmu śmiem wątpić.

Aquilla napisał(a) o: Aquilla
Filar (1962)

Inspiracja dla 12 małp (i źródło najlepszych pomysłów do tego filmu) . Jak ktoś lubi krótki metraż i filmy eksperymentalne, to zdecydowanie polecam ten filmik.

Aquilla napisał(a) o: Aquilla
Repo! The Genetic Opera (2008)

Podobało mi się. Nie jest to najgenialniejszy musical świata, czy coś, co będę wspominać przez miesiące, ale całkiem dobry film. Ciekawy świat, intrygująca fabuła, finał jak w porządnej operze, ładne pomieszanie stylów, najlepszy sobowtór Hannibala Lectera, jakiego widziałam, do tego Sarah Brightman i kilka naprawdę dobrych kawałków (mój faworyt to Chase the Morning - ta idea z hologramem była genialna).

Aquilla napisał(a) o: Aquilla
Tales of Terror (1962)

Trzy historie oparte bardzo luźno na prozie Poego, a właściwie wykorzystujące jego pomysły do snucia własnych historii. Co prawda opowieści Edgara są dużo lepsze, ale te tu też mają przyjemny dreszczyk, nawet pomimo tego, że mało tu klimatu Poe. Do tego mamy trzech staruszków kina, do których czuję wielką sympatię - Basila Rathbourne'a, Petera Lorre i Vincenta "drugiego-najlepszego-głosu-w-horrorach" Price'a (x3). Przyjemne, leciutkie kino na odprężenie po ciężkim tygodniu.

Aquilla napisał(a) o: Aquilla
Dr Strangelove, czyli jak przestałem się martwić i pokochałem bombę (1964)

Facet w kowbojskim kapeluszu dosiadający bomby atomowej? Kwintesencja amerykańskości.

Aquilla napisał(a) o: Aquilla
Podróże pana Kleksa (1986)

Dziwactw tu co nie miara, ale co mi tam, Fronczewski jako Kleks rządzi. " Meluzyno, Meluzyno porzuć płonne swe nadzieje, odpłyń własną limuzyną. Świat się śmieje, świat się śmieje." :D

Aquilla napisał(a) o: Aquilla
Sherlock Holmes: Gra cieni (2011)

Wątek Adler - niby miał zmotywować Holmesa, ale został bardzo źle rozwiązany. Za to Stephen Fry jako Malcolm - piękna obsada. Moriarty nie pasuje do roli, za to mamy Lisbeth. Film nie tak dobry, jak pierwszy i zatracił się element zaskoczenia, ale ogląda się bardzo miło. Nadal doceniam rolę muzyki - wesołe skrzypeczki podczas prania się po mordach jeszcze mi się nie znudziły. Końcówka - partia szachów świetna, ale... ech - przecież my wszyscy fani Sherlocka to znamy, kogo wy chcecie oszukać.

Jednej rzeczy tylko żałuję - podczas ślubu Watsona jest moment, kiedy Holmes stoi z boku i patrzy takim zasmutkowanym wzrokiem, jednocześnie klaszcząc na cześć młodej pary - chcę więcej takich scen! Wśród tych wszystkich wybuchów i gonitw właśnie to utkwiło mi w pamięci, bo tu były pokazane prawdziwe emocje Sherlocka, a i Downey mógł trochę pograć twarzą.

Aquilla napisał(a) o: Aquilla
Podwójne ubezpieczenie (1944)

Ten film może być przedstawiany jako kwintesencja filmu noir. Mamy tu chyba wszystkie najważniejsze elementy - twardego faceta, femme fatale, zbrodnię... ba, jest nawet standardowy komentarz z offu, mówiony najbardziej noirowym językiem, jaki można wymyślić.

Aquilla napisał(a) o: Aquilla
Les Miserables. Nędznicy (2012)

Kocham ten musical i kocham książkę, więc łatwo mnie było zadowolić. Jackman się tak stara, że aż miło popatrzeć, Crowe nie jest AŻ tak zły, jak się spodziewałam. Tylko ta parszywa kamera i montaż. Albo obraz się trzęsie tak, że mi się w oczach mieni, albo półtora minuty liczymy Jackmanowi pory na nosie. Tutaj zawalili doszczętnie, a szkoda, bo potencjał był. Jak ktos ma do musicalu i książki stosunek obojętny, to może sobie odjąć od mojej oceny z 2 punkty.

Aquilla napisał(a) o: Aquilla
Gandahar (1988)

Czuję się jakbym obejrzała bryka całkiem niezłej powieści. Sceny lecą jedna po drugiej, niekiedy brak między nimi ciągłości, do tego sporo rzeczy nie zostało wyjaśnione, lub tylko na szybko napomknięte. A szkoda bo chętnie dowiedziałabym się więcej o tym, kim są Gandaharianie, ich technologii, historii. Zwłaszcza, że sama opowieść jest naprawdę solidnym SF.

Aquilla napisał(a) o: Aquilla
Pradawny ląd (1988)

I kto by pomyślał, że wśród dinozaurów też panował rasizm :D . Typowy film drogi, bardzo disnejowski, ze stereotypowymi bohaterami (the lider, the ważniak, the papla, the tchórz, the głupek - z ilu filmów już my to znamy). Szkoda, że momentami wygląda, jakby był mocno pocięty, czyżby animatorom zabrakło kasy na wyrysowanie wszystkich scen?